czwartek, 19 marca 2015

MOJE #TOP 5 - pięlęgnacja

Witam!
Ten post miał pojawić się wczoraj, gdyż chciałam, by posty na moim blogu pojawiały się średnio co dwa dni, ale niestety czułam się fatalnie.Zalewały mnie na zmianę fale zimna i gorąca, temperatura raz się obniżała, raz rosła, co mnie wykańczało.Nie miałam siły na nic.Byłam dość zaskoczona, gdyż ostatni raz gorączkę miałam jakieś cztery lata temu. Na szczęście dziś jest lepiej.

Dzisiejszy post zaczyna nową serię na moim blogu, tak jak w tytule - MOJE #TOP5 .Będzie się ona pojawiała co jakiś czas, lecz nie zawsze będą to kosmetyki. Postanowiłam, że będzie wielotematyczna, zarówno,że tak powiem produkty urodowe, jak i filmy, muzyka, czy nawet jedzenie ;)



1. Ziaja sensitiv, anty-perspirant w kremie.
Już po pierwszym użyciu byłam bardzo zaskoczona jego działaniem, gdyż naprawdę zapewnia mi dość długie poczucie świeżości.Jest delikatny, ma kremową konsystencję, nie podrażnia. Używałam wiele antyperspirantów i jak do tej pory ten jest najlepszy.Ogólnie bardzo lubię produkty z ziaji, w dodatku ich cena w większości jest niska.
2. Neutrogena, odżywczy krem do rąk z maliną nordycką.
Bardzo fajny krem.Przyjemny zapach, szybko się wchłania, jest wg mnie dość wydajny, skóra jest po nim miękka.Często mam problem z przesuszonymi dłońmi, a ten krem daje radę, więc nic innego mi nie pozostaje jak go Wam polecić ;)


3. tian De, żel oczyszczający do twarzy zielona herbata.
Jest to produkt, którego mam już nie wiem które opakowanie, myślę, że ponad 10 z moją siostrą już zużyłyśmy ;) Idealnie się sprawdza dla osób z trądzikiem, do tego dość dobrze radzi sobie z makijażem, jednak jeśli chodzi o jakieś cięższe tusze do rzęs, niestety trzeba sobie potem pomóc płynem do demakijażu oczu, ale dla mnie to problemem nie jest.Jest wydajny, używam jednego opakowania razem z moją siostrą i starcza na dość długo. Ogólnie z tego co się orientuję, firma tian De jest na podobnych zasadach co Avon, czy Oriflame. Gdyby moja mama nie była w niej konsultantką, zapewne bym o niej nie usłyszała ;)



4. Ziaja, maska regenerująca z glinką brązową.
Uważam, że ta maska to cudo! Przepięknie pachnie, jak monte, czy coś w tym stylu. Twarz jest po niej bardzo przyjemna w dotyku, wygląda lepiej - zdrowo.Świetnie oczyszcza pory. Taka jedna saszetka starcza mi na dwa razy.Cena jest śmiesznie niska, zakupiłam ją w aptece za jedynie 1.65 zł ! 
5. Marion, maseczka oczyszczająca, ekstrakt z ananasa i brzoskwini.
Produkt równie dobry jak poprzedni. Jednak tak jak poprzednia maseczkę się nakłada i zmywa, tak tą nakłada i po upływie 10-15 minut dosłownie ściąga z twarzy.Pozostawia ona skórę odżywioną, czystą, jednak  nie jest po niej aż tak gładka jak po poprzedniej.Za to wystarcza na dwa razy dłużej, na opakowaniu jest napisane, że na 3 aplikacje, jednak w moim przypadku starcza na aż 5! Dostępna w Rossmannie, odrobinę droższa od tej z ziaji, ale równie godna polecenia. 



Dajcie znać o waszych ulubionych produktach i czy stosowałyście jakiś, który wyżej wymieniłam ;) 
papapapapapa <3





9 komentarzy:

  1. Chyba się pokuszę na krem z neutrogeny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje za komentarz :)
    Podoba mi się twój blog i chce być na bieżąco Obserwujemy ?
    http://raspberrypaulinaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Maseczkę i antyperspirant również są przeze mnie używane:)

    ponyodinnejstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Nazywam się Nadzieja... Nie wiem czy mam kochać swoje imię czy go nienawidzić ? Los całe życie na przemian dawał mi nadzieję i zabierał wszystko łącznie z nią. Czasem mam wrażenie, że bardziej powinnam mieć na imię Nieszczęście. Od zawsze gdy tylko łapałam odrobinę, cienki promyk słońca, przychodziły burzowe chmury. Nigdy nie doszłam do nieba- prawdziwego szczęścia. Ledwo z swoim promykiem przysiadłam gdzieś między niebem a ziemią, strącała mnie nagła wichura nieszczęścia. Nowy upadek- nowe rany. Los roztrzaskał mi serce, a osoby które kochałam zabrały po kawałeczku odchodząc, zostawiając mnie. Wszystko mnie boli... Czuję się jak niedobite zwierze, które skręca się w agonii jednocześnie chcąc umrzeć i żyć. Do tego te moje dziwaczne włosy i blizny! Naznaczona piorunem, nieszczęściem. Wstaję jeszcze jeden raz, ostatni raz... W końcu co innego mi pozostało? Trochę się jeszcze waham. Moje demony co chwilę łapią mnie za nogi, doganiają mnie gdziekolwiek pójdę, ale ciągle idę dalej. Czy to możliwe, że mi się uda??

    Zapraszam do mnie na: dotyk-pioruna.blogspot.com
    Co jeszcze mogę powiedzieć o fabule? Różnie bywa.Jak to w życiu.

    Astraothia

    OdpowiedzUsuń
  5. Super kosmetyki, nie dziwię się, że są twoimi TOP 5 . Najbardziej zachęciła mnie maseczka z Ziaji.
    Super blog!
    Poklikałabyś u mnie w linki ? To dla mnie ważne, z góry dziękuje
    http://reliablemargaret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń